Instytut Wolności Instytut Wolności
1678
BLOG

Europa będzie musiała bronić się sama.

Instytut Wolności Instytut Wolności NATO Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

W grudniowym wywiadzie dla dziennika "Svenska Dagbladet", szef sztabu szwedzkiej armii, Sverker Göranson stwierdził, że Szwecja w obliczu inwazji byłaby w stanie bronić się zaledwie przez tydzień i nie dałaby sobie rady bez pomocy innych krajów. Mówiąc o obecnej sytuacji w Europie, podsumował ją krótko: "niepewność wzrosła". Jak pisze dziennik SvD, dyskusja o możliwościach obronnych Szwecji, a co za tym idzie - wypowiedź Göransona bierze się z rosnącej siły Rosji - "Zaczęło się zmieniać gdy w sierpniu 2008r. wybuchła wojna rosyjsko-gruzińska. (...) Pokazała ona, że granice w Europie kolejny raz mogą być zmienione przy użyciu siły".

Zdaniem Göransona ograniczone możliwości obronne kraju to skutek ciągłego obniżania wydatków na obronność. Szwedzki budżet na 2013r. przewiduje na obronność zaledwie 1.2% produktu krajowego brutto. W 2007r. wynosił 1.5%. Wywiad Göranson zaowocowała wielką debatą dotyczącą nowego usytuowania tego kraju w europejskim systemie bezpieczeństwa.

***

Jak zwraca uwagę ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich, Justyna Gotkowska, z perspektywy Szwecji okres pozimnowojennej przerwy strategicznej w Europie ma się ku końcowi. Sztokholm nie wyklucza pojawienia się kryzysów i konfliktów w regionie Europy Północnej, które pośrednio lub bezpośrednio dotknęłyby kraj.

W latach 90. Szwecja zrezygnowała z neutralności, charakteryzującej się nieangażowaniem się po jakiejkolwiek ze stron międzypaństwowego konfliktu zbrojnego i zaczęła określać się jako państwo bezaliansowe, tj. pozostające poza sojuszami wojskowymi i dowolnie kształtujące swoją politykę w czasie wojny. W 2009 roku Szwecja przyjęła doktrynę „solidarności” z państwami nordyckimi i unijnymi, w ramach której wyraziła również oczekiwanie pomocy ze strony tych państw w przypadku zagrożenia. Deklarację połączono ze zwiększeniem współpracy wojskowej z państwami nordyckimi oraz z NATO. Jak pisze Gotkowska, obecnie (m.in. po wypowiedzi Göransona, z której de facto wynika, że wiara w pomoc innych państw, bez oficjalnych sojuszy, może być jedynie myśleniem życzeniowym szwedzkich władz i wojskowych) obecnie w szwedzkich dyskusjach da się zauważyć dwa główne obozy: z jednej strony analitycy, wojskowi i część polityków postulują istotne zwiększenie wydatków na obronność, korektę reformy sił zbrojnych oraz rozpoczęcie poważnej debaty na temat członkostwa NATO. Zwracają oni uwagę na rosnące zagrożenie Rosji. Z drugiej jednak strony, największa partia koalicyjna z premierem Fredrikiem Reinfeldtem na czele, odrzuca dyskusję o wzroście nakładów na obronność kosztem np. wydatków socjalnych. Mimo że popiera członkostwo Szwecji w NATO, ucieka od publicznej debaty na ten temat (47% Szwedów jest bowiem takiemu członkostwu przeciwna, a w 2014r. w kraju odbędą się wybory parlamentarne). Członkostwu w NATO sprzeciwia się natomiast największa partia opozycyjna, socjaldemokraci.

W opracowaniu "Szwedzki szpagat" Gotkowska pisze także, że ewentualne zmiany w dyskursie i polityce obronnej Szwecji mogą sprzyjać wzmocnieniu bezpieczeństwa w obszarze Morza Bałtyckiego, choć w mniejszym stopniu rozwijaniu dwustronnej, polsko-szwedzkiej współpracy obronnej. Polska jest postrzegana przez Szwecję po prost jako jeden z krajów członkowskich NATO w regionie.

***

W lutym tego roku szwedzka Kungliga Krigsvetenskapsakademin (Królewska Akademia Wojskowa) potwierdziła prognozy Göransona (którym wcześniej zaprzeczały szwedzkie władze). W latach 2011 i 2012 przeprowadziła badania nad obronnością kraju. "W przypadku ewentualnego ataku na Szwecję, w każdej sytuacji potrzebowalibyśmy pomocy zagranicznej" - napisano w raporcie. Jego autorzy sugerują także, że powinny powstać kolejne analizy, które sprawdzą czy Szwecja taką pomoc w sytuacji zagrożenia w ogóle otrzyma - "tak, byśmy wiedzieli, czy potencjalny kryzys w rejonie bałtyckim będzie mógł być szybko rozwiązany i będzie można uniknąć jakichkolwiek wojennych działań." Raport Akademii zwraca również uwagę na brak personelu oraz możliwości logistycznych doposażania wojska, obrony antylotniczej czy wystarczającej liczby samolotów. Autorzy raportu zwracają także uwagę, że najbardziej zagrożoną częścią Szwecji jest wyspa Gotland, leżąca pomiędzy Szwecją a Łotwą.

***

Wśród nowych koncepcji obronności, omawianych w szwedzkich mediach i wśród szwedzkich ekspertów, znalazły się m.in. akcesja kraju do NATO, zawarcie bilateralnego sojuszu wojskowego z Finlandią czy zacieśnienie współpracy wojskowej państw nordyckich. W zasadzie każda z tych opcji oznacza w bliższej czy dalszej perspektywie czasowej koniec polityki bezaliansowości.

Po wypowiedzi szwedzkiego wojskowego, głos w temacie zabrał także fiński naukowiec, Alpo Juntunen. Stwierdził on, że rosną możliwości militarne Rosji, a Finlandia będzie w stanie jedynie przez krótki okres bronić swoich południowych terenów. Podobnie jak w Szwecji, fińscy oficjele odrzucili te prognozy. Fiński minister obrony narodowej, Carl Haglund stwierdził, że Finlandia jest w stanie sama się obronić. Jednak eksperci The Jamestown Foundation zwracają uwagę, że głosy, które można było usłyszeć ze Szwecji i Finlandii, powinny być poważnie brane pod uwagę nie tylko w tych krajach, ale i w całym rejonie bałtyckim.

Współpraca krajów nordyckich w dziedzinie obronności trwa od wielu lat, ale w ostatnich latach, zdaniem ekspertów, nabrała tempa, m.in. z powodu zmieniającego się układu sił w regionie bałtyckim - coraz większego tempa modernizacji rosyjskiej armii, jej rosnącej asertywności wobec dawnych sowieckich republik leżących w Europie Wschodniej, a także zmieniającej się roli i malejącej obecności militarnej USA w Europie oraz cięć budżetowych, których w obronności musiały dokonać i Szwecja, i Finlandia. "Chociaż stosunki krajów skandynawskich z Rosją są raczej dobre, coraz lepsze możliwości rosyjskich sił szybkiego reagowania są źródłem niepokoju w czasach, gdy Szwecja i Finlandia muszą utrzymywać swoje zdolności obronne z coraz bardziej malejących zasobów. Wynikająca z tej sytuacji obawa miała swoje odzwierciedlenie w wypowiedziach Göransonona i Juntunena" - pisze The Jamestown Foundation.

***

Problem obronności państw europejskich wydają się zauważać również przywódcy Unii Europejskiej. W trakcie szczytuw grudniu ub.r. uznali oni, że Europa musi zająć się lukami w swojej obronności, a także wzmocnić przemysł zbrojeniowy. Ich zdaniem, w sytuacji gdy myślenie wojskowe i obronne USA przesunęło się do Azji, powinna wzrosnąć obecność i rola militarna krajów UE w Afryce i rejonie śródzmienomorskim.

Wiele krajów Europy Zachodniej zmniejszyło swoje budżety na obronność na skutek kryzysu, co zdaniem ekspertów unijnych było widoczne m.in. w trakcie interwencji w Libii, gdy kraje europejskie przede wszystkich polegały na pomocy USA nawet w operacjach wywiadu czy służb specjalnych. Zwracał na to uwagę także sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. Chwalił Francję i Wielką Brytanię za poświęcenie w działaniach w Mali i przejęcie dowodzenia w operacjach militarnych, w których nie chciało dowodzić USA, ale zwrócił właśnie uwagę, że zarówno operacja w Mali, jak i operacja NATO w Libii w 2011r. pokazały, że w europejskim systemie obronności są luki.

***

Jak relacjonuje w tekście "Europe moving backwards on defence cooperation" ("Europa cofa się we współpracy w dziedzinie obronności") Public Service Europe  z dorocznej konferencji European Defence Agency w Brukseli, większość krajów europejskich, które posiadają realne możliwości militarne ("a jest ich niewiele") nie ma możliwości albo woli przeznaczania części posiadanych przez siebie środków na wspólne misje Unii Europejskiej. "Ostatnie konflikty w Libii i Mali pokazały jak daleko Unii od połączenia swoich możliwości ekonomicznych z wolą militarną" - powtarzano w trakcie konferencji, zwracając uwagę na brak wspólnej polityki transportowej, brak zharmonizowanego tzw. tankowania w powietrzu, brak dzielenia się informacjami wywiadów z obserwacji i rozpoznania, brak wspólnej militarnej zdolności satelitarnej, ponadto brak jakiegokolwiek europejskiego helikoptera szturmowego czy możliwości ewakuacji medycznej.

Zdaniem autorów relacji z konferencji, głównym powodem złego stanu współpracy militarnej w Unii Europejskiej nie jest brak pieniędzy, ale brak chęci angażowania się. "Dużo się mówi o europejskiej współpracy w dziedzinie obronności, ale niewiele się robi." - mówił Thomas Enders z firmy zbrojeniowej EADS. Unia Europejska nie potrafiła wspólnie opracować strategii i przepisów także w dziedzinie nowych technologii, takich jak np. drony. "Unii Europejskiej brakuje odwagi i wizji", konkludował generał Jean-Paul Palomeros z Rady Północnoatlantyckiej.

Dodatkowe źródła: raport European Defence Agency za 2012r.

***

O tym co pokazały krajom europejskim interwencje w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie pisze także Daniel Fiott z Vrije Universiteit Brussels- "wzmocniły one potrzebę stworzenia niezależnej, ekonomicznie wydajnej siły militarnej w Europie, zwłaszcza w sytuacji gdy wsparcie ze strony Ameryki nie jest już gwarantowane." Ekspert zwraca uwagę, że kraje Unii, stojące przed perspektywą albo już dokonujące cięć w budżetach na obronność, coraz częściej zwracają się do zagranicznych inwestorów, proponując im np. prywatyzację przedsiębiorstw zbrojeniowych. Fiott ostrzega, że może stanowić to ryzyko dla europejskiego rynku zbrojeniowego, bo grozi wypływaniem informacji technologicznych, także informacji niejawnych. Aby go uniknąć, kraje europejskie, jeśli już muszą prywatyzować zakłady zbrojeniowe, powinny ściślej ze sobą współpracować i wymieniać się informacjami. "Sprzedaż ważnej infrastruktury obronnej w jednym z krajów członkowskich ma wpływ na bezpieczeństwo całej Unii."

***

Od wybuchu światowego kryzysu, wydatki na obronność wśród europejskich członków NATO spadły o 7.3%. Odpowiedzią NATO w 2012r. było wprowadzenie inicjatywy tzw. "smart defence" - mądrej obronności, polegającej na zniechęcaniu państw członkowskich do nieskoordynowanych cięć wydatków w tej dziedzinie oraz wzmacnianiu współpracy, a w ten sposób i tworzenie budżetów o większej skali. Największymi zwolennikami takiej współpracy są kraje Europy Środkowej, które od pewnego już czasu np. kupują broń wraz z innymi członkami sojuszu (współpraca ta rozpoczęła się przed "smart defence"), ale jak piszą Marcin Zaborowski i Attila Demko dla Slovak Atlantic Commission- nadal robią za mało by doprowadzić do integracji istniejących już sił zbrojnych. Pewną nadzieję na współpracę niesie plan krajów wyszehradzkich stworzenia do 2016r. wspólnej grupy bojowej składającej się z ok. 1500 żołnierzy.

***

Jednak w XXIw. obronność to nie tylko chronienie państwa przed atakiem z ziemi, powietrza czy morza. To także obrona kraju w tzw. cyberprzestrzeni. Neil Robinson z think tanku RAND Europe piszeo strategii przyjętej przez Unię Europejską w tej dziedzinie, European Cyber Security Strategy. Przewiduje ona, że każdy kraj członkowski będzie posiadał funkcjonujący na poziomie narodowym komputerowy zespół awaryjnego reagowania (CERT) oraz urząd, który będzie tą tematyką zajmował się i prezentował ją na poziomie unijnym. Z badań RAND Europe wynika jednak, że to co łatwo napisać, jest dużo trudniejsze w realizacji, przede wszystkim dlatego, że każdy kraj UE ma inny urząd odpowiadający za bezpieczeństwo cybernetyczne, nie wszystkie są też w stanie stworzyć CERT. W niektórych z europejskich krajów CERTy nadal wymagają poważnego dopracowania, tak by mogły blisko współpracować z innymi służbami kraju.

***

Podsumowaniem dla obecnej sytuacji obronnej w Europie może być tytuł tekstu Gideona Rachmana - "Disarmed Europe will face the world alone" ("Rozbrojona Europa będzie musiała bronić się sama"), opublikowany w "Financial Times". Autor pisze, że gdy pewnego dnia Europejczycy zorientują się, że nie ma już Amerykanów, którzy pomogą jej poradzić sobie z zagrożeniami czyhającymi u drzwi Europy, zrozumieją, że potrzebują dobrych sił zbrojnych. A przy obecnym podejściu do tematyki obronności, będą wtedy mogli tylko się zorientować, że takowych już w Europie nie ma.

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka