Instytut Wolności Instytut Wolności
1298
BLOG

Alternatywa dla Niemiec – partia, której miało nigdy nie być

Instytut Wolności Instytut Wolności Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Anna Kwiatkowska-Drożdż (Ośrodek Studiów Wschodnich)

 

Wszystko wskazuje na to, że jesienią 2017 roku do niemieckiego parlamentu wejdzie populistyczna, antyimigrancka i antyislamska partia Alternative für Deutschland. Tym samym zostanie złamana niepisana zasada obowiązującą od lat w RFN, że żadnej partii na prawo od chadeków w Bundestagu nie będzie. Wszędzie tylko nie w Niemczech.

 

W ostatnich sondażach AfD uzyskuje ok. 16% poparcia na poziomie federalnym. Do tego już dziś obecna jest w 10 z 16 parlamentów krajów związkowych RFN, w niektórych regionach ciesząc się poparciem powyżej 20% głosujących. Wiosną przyszłego roku wejdzie prawdopodobnie do kolejnych trzech landtagów.

Na początku był to protest „mieszczański”, gdy ekonomiści, w tym szanowani profesorowie zakładający w 2013 roku partię, nawoływali do opuszczenia strefy euro i głosili jej szkodliwość dla Niemiec. 

 

Skąd takie zmiany na stosunkowo stabilnej do tej pory scenie politycznej Niemiec? Poparcie dla AfD jest niewątpliwie wyrazem protestu przeciwko polityczno-medialnemu establishmentowi w Niemczech. Na początku był to protest „mieszczański”, gdy ekonomiści, w tym szanowani profesorowie zakładający w 2013 roku partię, nawoływali do opuszczenia strefy euro i głosili jej szkodliwość dla Niemiec. Teraz jednak ruch ewoluował w stronę bardziej radykalnego i choć nie porzucił postulatu rezygnacji ze wspólnej waluty, dodatkowo świetnie wyczuł i skanalizował lęki współobywateli dotyczące nielegalnej migracji i „zagrożenia islamem, bo ten nie należy do kultury Niemiec”.

 

Sukcesy wyborcze AfD w wyborach do parlamentów krajów związkowych boleśnie udowodniły mainstreamowym partiom, że dotychczasowa taktyka postępowania z AfD, a zwłaszcza z jej wyborcami nie zdaje egzaminu. Przemilczanie, ignorowanie, a przede wszystkim etykietowanie sfrustrowanych i przestraszonych obywateli jako ekstremistów, nacjonalistów i ksenofobów jest całkowicie przeciwskuteczne.

AfD wejdzie zatem do Bundestagu i choć nie będzie współrządzić, sama jej obecność zmieni wiele.

 

Zrozumiała to na pewno kanclerz Merkel, o czym świadczą jej ostatnie wypowiedzi. Pogodziła się już z koniecznością lepszej komunikacji z wyborcami i potrzebą podjęcia realnych działań, w tym  ograniczających migrację. Czy obecnej kanclerz uda się odpowiedzieć na potrzeby społeczne, tak by nastąpiła gwałtowna erozja elektoratu AfD? W ciągu 12 miesięcy, które pozostały do wyborów jest to mało prawdopodobne. AfD wejdzie zatem do Bundestagu i choć nie będzie współrządzić, sama jej obecność zmieni wiele.

AfD będzie wywierała ciągłą presję zarówno na chadeków, jak i na socjaldemokratów

 

Nawet jeśli chadecja wygra wybory i utrzyma się u władzy, fragmentaryzacja sceny politycznej (oprócz CDU/CSU, SPD, Zielonych, postkomunistycznej Lewicy i AfD do parlamentu mają szanse powrócić liberałowie z FDP) spowoduje znaczne trudności z utworzeniem koalicji rządzącej. Najprawdopodobniej powstanie koalicja trójpartyjna, a więc z definicji niestabilna. Różnice programowe w takim wymuszonym układzie będą wymagały zawarcia daleko idących kompromisów i rezygnacji z ważnych postulatów wyborczych. Wywoła to niezadowolenie elektoratu i może spowodować wzrost popularności „bezkompromisowej” AfD. Wzmocni się parlamentarna opozycja, a AfD będzie wywierała ciągłą presję zarówno na chadeków, jak i na socjaldemokratów.

 

Angela Merkel ma teraz chwilę oddechu przed trzema wyborami do parlamentów lokalnych, które czekają ją wiosną przyszłego roku oraz wyborów prezydenta RFN w lutym. We wszystkich tych elekcjach jednym z, jeśli nie najważniejszym punktem odniesienia debat politycznych, będzie program AfD – antyeuropejski, prorosyjski, antyimigrancki i antyislamski. Walka z przeciwnikiem, który nie ma propozycji skutecznych rozwiązań, za to odwołuje się do tęsknoty za mityczną „starą Bundesrepubliką” z jej ładem społecznym, dobrobytem, spokojem i stabilnością, będzie zadaniem arcytrudnym.  

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka