Instytut Wolności Instytut Wolności
1647
BLOG

Boston. Terroryzm. Północny Kaukaz.

Instytut Wolności Instytut Wolności Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Wszystko wskazuje na to, że sprawcami zamachu podczas maratonu w Bostonie było dwóch braci pochodzących z Czeczenii. Nieznane są póki co motywy ich działań, nie wiadomo czy działali sami, czy byli wspierani przez inne osoby lub zorganizowaną grupę. Dla wielu Amerykanów do tego tygodnia "Czeczenia" była odległym, właściwie nieznanym zakątkiem ziemi, dziś piszą o niej wszystkie gazety. Liczne think tanki przypominają także swoje analizy o rosnącym zagrożeniu terroryzmem, które może przyjść z tego regionu.

Po upadku ZSRR, czeczeńscy separatyści rozpoczęli skoordynowaną walkę o niepodległość regionu, czego skutkiem były dwie wojny i permanentne powstanie Czeczenii wobec Rosji. Ruch czeczeńskich partyzantów został osłabiony po śmierci Szamila Basajewa w lipcu 2006r., jak pisze jednak w opracowaniu o Czeczenii Council on Foreign Relations, przemoc w Północnym Kaukazie rośnie od 2008r., najkrwawszym jej obrazem był atak na moskiewskie metro w marcu 2010 r.

Zdaniem CFR, trudno stwierdzić jednoznacznie ile grup terrorystycznych działa obecnie na terenie Czeczenii. Zdaniem amerykańskiego Departamentu Stanu, głównym początkowym źródłem finansowania czeczeńskich bojowników była Islamic International Peacekeeping Brigade (IIPB), m.in. poprzez kontakty z Al-Kaidą w Zatoce Arabskiej. Amerykanie za terrorystyczne organizacje uznali m.in.  Special Purpose Islamic Regiment (SPIR) czy Riyadus-Salikhin REconnaissance and Sabotage Battalion of Chechen Martyrs. Czeczenia przyciąga obecnie również islamskich bojowników spoza jej terenów - część z nich może mieć kontakty z Al-Kaidą. W raporcie o Czeczeni eksperci think tanku piszą o najgłośniejszych wydarzeniach, w tym działaniach zbrojnych i terrorystycznych z udziałem bojowników czeczeńskich. Piszą o także o powiązaniach z Al-Kaidą.

***

Organizacja non-profit International Crisis Group przygotowała raport o obecnej sytuacji na Kaukazie Północnym - "konflikt zbrojny na Kaukazie Północnym jest obecnie najbrutalniejszym konfliktem w Europie", piszą eksperci organizacji. Powodem przemocy w tym regionie jest podłoże etniczne, ale i religia oraz słaba integracja z Rosją. Zdaniem ekspertów pracujących nad raportem, Rosja musi opracować długofalową strategię, która będzie łączyła ze sobą politykę etniczną, międzyreligijny dialog, budowanie instytucji administracyjnych w regionie oraz reintegrację byłych bojówkarzy ze społeczeństwem.
Fundamentalny islam, zwłaszcza salafizm, rozwija się w regionie od upadku ZSRR. Kierunek, w jakim poszedł, zależał przede wszystkim od tego jak rządy nowych republik i ich służby traktowały konserwatywne środowiska muzułmańskie, jakie miały podejście do roli religii i narodowości, potem także od stosunku do konfliktu rosyjsko-czeczeńskiego.

***

Opracowanie na temat sytuacji na Kaukazie Północnymprzygotowali również w ubiegłym roku eksperci brytyjskiego think tanku Chatham House, którzy także podkreślają duży wzrost przemocy w tym regonie, zwłaszcza w Inguszetii, Dagestanie i Kabardo-Bałkarii - "od czasu zakończenia pierwszej wojny czeczeńskiej (grudzień 1994-sierpień 1996), radykalny islam rozprzestrzenił się na Północnym Kaukazie". Zazwyczaj przemoc w regionie powiązana jest z globalnym ruchem dżihadu oraz pragnieniem stworzenia kraju islamskiego, który opierałby się na surowym prawie szariatu. Autorzy raportu podkreślają jednak, że większość muzułmanów żyjących w tych rejonach nie ma poglądów antyżydowskich czy antyzachodnich.
Ruchy radykalne przyciągają nie tylko młodych ludzi, ale także osoby z wykształceniem akademickim. Młody ruch islamski, często łączony z zachodnim konsumeryzmem, jest nadal głównie formą subkultury. Wśród młodych ludzi można znaleźć i twardych bojowników, gotowych umrzeć dla dżihadu, jak i młodych ludzi, których pociąga romantyczna wizja bycia członkiem takiego ruchu. Zauważalny jest jednak wzrost kultu męczeństwa.
Główne wyzwania w regionie to, oprócz przemocy: korupcja, nierówności społeczne i wysokie bezrobocie wśród młodych (czynniki, które de facto prowadzą do dalszej demoralizacji).

***
Warto również sięgnąć po raport "Getting the Caucasus Emirate Right"przygotowany we wrześniu 2011r. przez amerykański think-tank Center for Strategic and Internatonal Studies. We wstępie do niego Gordon M. Hahn cytuje słowa  Doku Umarowa (zwanego również Abu Usmanem) - byłego prezydenta Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, przywódcy tzw. Emiratu Kaukaskiego, który przyznał się do zorganizowania zamachu na moskiewskie lotnisko Domodiedowo w 2011r. (zginęło co najmniej 36 osób): "Jeśli taka będzie wola Allaha, wszyscy nasi bracia, którzy prowadzą dżihad na całym świecie, będą naszymi braćmi dla Allaha. Razem wchodzimy dziś na drogę, która doprowadzi nas do Raju."
Autor raportu zwraca uwagę, że dziennikarze, analitycy i naukowcy często ignorują globalizujący się dżihad prowadzony przez czeczeńskich/kaukaskich mudżahedinów - jego zdaniem jest to proces, który trwa od połowy lat 90tych. "Przemoc w Północnym Kaukazie jest typowa dla tego regionu i nie jest wywoływana wyłącznie przez Czeczeńców czy Rosjan", pisze. Zwraca uwagę na związki Emiratu Kaukaskiego z Al Kaidą i globalnym dżihadem, na to jak zorganizowaną organizacją jest Emirat, tak pod względem politycznym, jak i militarnym i jak mocne więzi łączą jego członków.
Autor pisze: "mimo że Rosja trzyma twardą rękę nad tamtym regionem, jest represyjna i brutalna, to kaukascy mudżahedini i ogólnie mieszkańcy Północnego Kaukazu przede wszystkim łamią prawa człowieka w tym regionie." Niezrozumienie i mały poziom wiedzy o Północnym Kaukazie spowodował m.in. że Departament Stanu wpisał Umarowa w 2010r. na listę terrorystów, ale nie wpisał Emiratu Kaukaskiego jako organizacji terrorystycznej. "Dalsze niedocenianie zagrożenia stwarzanego przez Emirat nie tylko dla Rosji, ale coraz bardziej dla bezpieczeństwa międzynarodowego, a nawet amerykańskiego, jedynie zwiększa naszą podatność na atak. Trzeźwa analiza działań Emiratu i licznych czynników wywołujących przemoc w Kaukazie Północnym jest z tego powodu niezbędna."

***

Amerykański konserwatywny think tank The Heritage Foundation przygotował w ubiegłym roku raport "A Threat to the West: The Rise of Islamist Insurgency in the Northern Caucasus and Russia's Inadequate Response"("Zagrożenie dla Zachodu: wzrost islamskiej partyzantki na Północnym Kaukazie i nieadekwatna odpowiedź Rosji"). Autor opracowania, dr Ariel Cohen, pisze, że Kaukaz Północny to jeden z najniebezpieczniejszych i opanowanych przez bezprawie regionów na świecie, źródło międzynarodowego terroryzmu. Jest to region bardzo biedny, a perspektywy tak ekonomiczne, jak i społeczne nie są optymistyczne - przede wszystkim dlatego, że Rosja prowadzi wobec niego politykę silnej ręki, ale także z powodu wszechobecnej i głęboko zakorzenionej korupcji. Zdaniem Cohena USA powinny być poważnie zainteresowane zmniejszeniem zagrożenia islamskiego w tym regionie i oddzielaniem lokalnych grup partyzanckich od światowego ruchu islamistycznego. Jego zdaniem, amerykańska dyplomacja powinna być przeciwieństwem do polityki ciągłego oskarżania, a nie dialogu, jaką prowadzi Rosja. USA powinny także na nowo ożywić relacje w dziedzinie bezpieczeństwa z Gruzją i Azerbejdżanem, by wzmocnić kontrole graniczne i wyszkolić lokalne służby do walki z zagrożeniem. Należy także dążyć do powstrzymania krajów Bliskiego Wschodu (współpracując z tymi krajami, z którymi to możliwe) od dalszego finansowego wspierania i trenowania terrorystów w regionie, a także zaangażować kraje europejskie w dwustronne relacje antyterrorystyczne. "Islamska partyzantka na Kaukazie Północnym nie jest wyjątkowa. Jest częścią globalnego trendu, w którym brak państwowości pozwala brutalnym islamistom, przestępczości zorganizowanej i terrorystom na kontrole określonych terytoriów - tak się dzieje w Somalii, Jemenie, północnozachodnim Pakistanie, Afganistanie czy południowej Tajlandii. Północny Kaukaz jest częścią większego trendu."

***
Eksperci Stratforu analizując przebieg wydarzeń w Bostonie doszli do wniosku, że podejrzani o zamach mogą być jedynie działaniem oddolnym jednostek i że jest niewielka szansa na to, że władzom uda się znaleźć jakiś formalny dowód łączących ich ze sponsorowaną przez jakiś kraj lub profesjonalną organizacją terrorystyczną, taką np. jak Al-Kaida. Jakiekolwiek związki będą raczej ideologiczne, a nie operacyjne, choć z dużym prawdopodobieństwem podejrzani mogli brać udział np. w szkoleniach zagranicznych. Zdaniem ekspertów organizacji ta sprawa może być dowodem na to, że zagrożenie ze strony dżihadystów pochodzi obecnie przede wszystkim od niezrzeszonych, samodzielnych jednostek - ludzi, którzy mieszkają na Zachodzie, a nie od wyszkolonych grup czy działaczy wysyłanych do USA z zagranicy (tak jak w przypadku zamachów z 11.09). "Zawsze będzie wiele łatwych celów w wolnym społeczeństwie, łatwo jest zabić ludzi, nawet gdy robią to niewyszkoleni działacze. W tym przypadku, bracia przeprowadzili atak, który był na poziomie ich możliwości - nie zdecydowali się na szersze działania, które wymagałyby pomocy zewnętrznej, bo to mogłoby ich wystawić na zagrożenie spotkania po drodze np. współpracowników służb."

***

Co ciekawe, amerykańska administracja wydaje się, że nie potrafi podjąć nie tylko zdecydowanych środków wobec terrorystów z regionu Północnego Kaukazu, ale i wobec polityków Czeczenii, wspieranych przez Rosję. Jeszcze w czwartek 18 kwietnia (zanim były znane publicznie nazwiska podejrzanych o zamach w Bostonie) dziennik "The Washington Post" pisał: "Wg Departamentu Stanu, rząd Republiki Czeczeńskiej z prezydentem Ramzanem Kadyrowem -popełniał i nadal popełnia poważne pogwałcenia praw człowieka, takie jak morderstwa, tortury, porwania i gwałty. Kadyrow -pisał Departament w liście z sierpnia 2011 - był osobiście powiązany z zabójstwem amerykańskiej obywatelki, Anny Politkowskiej." Dziennik kontynuuje: "ale kiedy w piątek administracja Obamy wydała oficjalną listę rosyjskich oficjeli, którzy mają zakaz otrzymywania wizy do USA, a których aktywa zostają zamrożone z powodu popełnienia poważnych przestępstw w dziedzinie prawa człowieka, Kadyrowa na niej nie było." Komentarzem dziennika do takiego działania administracji Obamy wydaje się być już sam tytuł artykułu - "The president again turns a blind eye to Russia's misdeeds" ("Prezydent znowu przymyka oko na rosyjskie przewinienia"). Jak pisze dziennik, według niektórych źródeł, Kadyrow został wpisany na tajny aneks oficjeli z zakazem wizowym, ale bez zamrażania środków - z obawy przed rosyjskim odwzajemnianiem się, które mogłoby skutkować np. zakazem wjazdu do Rosji dla kongresmenów czy członków kabinetu.

Warto również przeczytać:


-

oświadczenie Ramzana Kadyrowa,

prezydenta Republiki Czeczeńskiej, po wydarzeniach w Bostonie


- Fred Weir

"Chechen identty looms over Boston Marathon bombing suspects"

w "The Christian Science Monitor"


- Stephen Kinzer

"Chechnya's centuries-long bloody strife goes global"

w "The Guardian"


- Matthew Yglesias

"Chechnya. Kyrgyzstan. The Caucasus" 

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka